wtorek, 29 kwietnia 2014

Gdy zakwitną bzy


Prawdziwa, ciepła i nieprzeplatana kwietniem wiosna zaczyna się wraz z kwitnieniem bzu. Duszący i kuszący zapach, hipnotyzujący kolor i kojące bzyczenie tysięcy pszczół. Kiedy w ogrodzie zakwitają bzy, robi się jakoś przytulniej, bardziej sielsko. Znów mam ochotę robić bukiety i piec domowe ciasta. Wyciągam babcine obrusy, a świat staje się bardziej przyjazny, bardziej przytulny, bardziej domowy. Mogę wtedy godzinami przysiadywać pod tym moim bzem nie robiąc nic, a co najważniejsze nie mam poczucia straconego czasu.  




A jak spadnie deszcz to ten bez wnoszę do domu, stawiam wielki bukiet w niemałym wazonie na centralnej komodzie, z piekarnika wyciągam cudownie pachnące babeczki z siemieniem lnianym i przy pysznej kawie cieszę się wiosną w domu.





Wszystkich miastowych zapraszam do lasów na bzy, a niemiastowych do posadzenia bzu w ogrodzie. Nie jest trudny w utrzymaniu, nie wymaga specjalnej opieki, a obiecuję wam, że zakochacie się w nim bez pamięci. W końcu nie bez powodu Yennefer pachniała bzem i agrestem, no i była magiczna.  Po przepis na babeczki zapraszam Pod zielone niebo .



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz